Po dlugich poszukiwaniach udalo nam sie w koncu kupic ladowarke samochodowa do Tomtoma i ruszylismy do Binna Burra, czyli parku narodowego Lamington. Po drodze super widoczki na doliny w dole, nawet wiezowce na wybrzezu wygladaly malowniczo z tej odleglosci. Tam odbylismy dwa spacery - chociaz krotkie, przekonanie Arka zajelo mi troche czasu, a i tak noga zaczela go bolec juz po 500 metrach. Byl jednak bardzo dzielny i dotarlismy do Bellbird Lookut, gdzie roztacza sie piekny widok na doline i okoliczne skalki. Po drodze z krzakow wyskoczyl jakis stworek, przypominajacy skrzyzowanie szczura, wiewiorki i malego kangura, i pokical dalej. Kolejny kanguroszczurek siedzial obok sciezki i nawet nie przeszkadzalo mu, ze blysnelam mu fleszem po oczach z 15 razy. Tak wiec spotkanie z dzika lokalna fauna mamy zaliczone.
Lamington Park - first encounter with Aussie wildlife