Rano zapakowaliśmy się do busika i ruszyliśmy do Imlil. Im wyżej, tym droga węższa i przepaście większe, więc z ulgą wyskoczyliśmy z naszego pojazdu po niecałych dwóch godzinach. Jeszcze tylko wspinaczka do położonej na wysokości 1900m wioski Aremdt i już mogliśmy rozgościć się w gite d'etape, czyli schronisku. Warunki... podstawowe, czyli parę materacy na podłodze, dziura w podłodze zamiast sedesu, itp. wszystko wynagradzał przepiękny widok na szczyt Tubkal z tarasu naszej rezydencji. po południu wybraliśmy się na spacer do wodospadu.