Po tak pobożnym dniu przyszedł czas na zwiedzanie antycznych ruin, które w Rzymie leżą na każdym rogu.
Zaczęliśmy od słynnego Koloseum. W przeszłości na tyle skutecznie szabrowano marmury z tej imponującej budowli, że obecnie stanowi układankę bloków/cegieł z różnych epok. Przed zabytkiem na trawniku rozwalili się budowlańcy, jak pod każdą szerokością geograficzną uprawiający far niente. Potem trzeba było przebrnąć przez tłumek gladiatorów, senatorów i innych przebierańców, czatujących na amerykańskich turystów. Jak się okazało, inwestycja w kartę Roma Pass okazała się strzałem w dziesiątkę, mogliśmy bowiem użyć oddzielnej bramki, zamiast kwitnąć w zwykłej kolejce, tak na oko 500 osób!!
Widziane od środka, Koloseum jest równie imponujące. Jak widać, nie trzeba Euro 2012, żeby móc zbudować porządny stadion, i to bez koparek, dźwigów, itp.
Następną atrakcją było Forum Romanum, spory powierzchniowo obszar, na którym porozrzucane są różne antyczne wille, świątynie, łuki triumfalne, stadiony tudzież ich resztki. Jest tego naprawdę sporo, niestety nie jest to zbyt dobrze oznakowane. Najważniejsze to znaleźć punkt widokowy na wzgórzu, z ktorego roztacza się fasynujący widok na ten niesamowity kompleks. Niestety, zerwał się porywisty wiatr i zaczęło padać, w związku z czym obejrzeliśmy wszystkie te monumenty dosyć pobieżnie - jeżeli ktoś ma ochotę, mógłby poświęcić na to cały dzień.
Dalej na naszej trasie znajdował się Plac Wenecki, wokół którego ustawione są monumentalne budowle, jak Pałac Wenecki czy Ołtarz Ojczyzny. Zmęczeni tym zaliczaniem słynnych widoków, zanurzyliśmy się w labirynt ciasnych uliczek i ciemnych zaułków, co jest być może znacznie ciekawsze od tradycyjnego zwiedzania. W czasie tego dłuuugiego spaceru (połowa drugiego trymestru to ostatni dzwonek na takie całodzienne drałowanie - kilka tygodni później nie chce się nawet wyjść na zakupy..) ponownie trafiliśmy na Campo dei Fiori, a także tzw. Area Sacra, miejsce zabójstwa Juliusza Cezara, obecnie rozkopany plac, obok którego odziani w dżinsowe kurtki wąsaci rodacy obalali piwa wprost na chodniku. Ich ubarwioną licznymi k*wami konwersację słychać było w całej okolicy. Polak to potrafi zabawić się z klasą :-)
Koniec końców z tej plątaniny uliczek wydostaliśmy się na plac przed imponującym Panteonem - jedną z najlepiej zachowanych starożytnych budowli i do tego bezpłatną, niestety o 19. już zamkniętą. Na szczęście gelateria działała w najlepsze, podobnie jak rozliczne kawiarenki, do których musiała się zlecieć połowa turystów w Rzymie.