Geoblog.pl    AniaiArek    Podróże    Dookoła świata    Bondi
Zwiń mapę
2009
05
mar

Bondi

 
Australia
Australia, Sydney
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17943 km
 
Poranek uplynal mi na probie zdobycia australijskiej karty sim (oczywiscie pre-paid). W ramach wojny z terroryzmem procedure ta skomplikowali do tego stopnia, ze jak na razie telefon nie chodzi mimo zainwestowanych 40$. juz wystarczy, ze na lotnisku obwachal nas pies, a jakis celnik wyciagnal mnie z kolejki, zeby sprawdzic, czy nie mam bomby w laptopie. W Australii mają też świra na punkcie wwozu jakichkolwiek produktów organicznych, choćby miał to być słomiany kapelusz albo drewniana łyżka, o roślinach i zwierzętach nie mówiąc. Po wylądowaniu w Darwin podpisaliśmy papierek, że nic takiego nie mamy - pod karą grzywny do 20 000$. Wszystko to przypomniało mi się pierwszego dnia w Sydney, kiedy wręczyłam Magdzie prezent z Singapuru - drewnianą szkatułkę na biżuterię....Chyba dobry z nas materiał na przemytników, bo inaczej do dziś jęczelibyśmy za australijskimi kratami.

Popoludnie spedzilismy w sympatycznym towarzystwie wujka Marka i jego szwagierki, ktorych poznalismy na weselu Marka i Mileny. fantastycznie nas ugoscili, pokazali Bondi beach i cierpliwie robili zdjecia na tle wszystkich wspanialych widoczkow. zapoznalismy sie tez z przemila rodzina Lourdes, ktora prowadzi restauracje niedaleko plazy.
Bondi beach... trzeba przyjsc i zobaczyc. chocbysmy 12 godzin dziennie spedzali na silowni, a pozostale 12 na masazach, liftingach i w solarium, i tak nie bedziemy wygladac, jak ludzie, ktorzy po tej plazy biegaja z deskami.

oprocz kultu sportowej sylwetki, inna cecha Australijczykow jest zamilowanie do stolowania sie w restauracjach. co kilkaset metrow mozna trafic na zbior knajpek serwujacych kuchnie z calego swiata, gdzie mozna zjesc kolacje juz za 10$, a piwo lub wino mozna przyniesc wlasne, co tez pozwala oszczedzic pare $$$. jedzenie jest swieze i pyszne, a czesc stolikow na swiezym powietrzu, nic wiec dziwnego, ze restauracje sa tlumnie okupowane przez caly wieczor.

meeting Arek's brother-in-law's uncle and his sister-in-law (still a family!!)
bikini beauties and hunks in shorts - a day on Bondi
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
geminus
geminus - 2009-03-05 17:26
O kurka ! A u nas leje i zimno. Nie piszcie tak o tych laskach na Bondi bo mnie zonka tam nie pusci. Jak ogladam te fotki to juz bym sie pakowal i tam lecial. Sam niedawno wrocilem z cieplych kryjow ale co ciepelko to ciepelko. Pozdrawiam.
 
to ja Magda
to ja Magda - 2009-03-05 22:17
Dzien Dobry! Chcialam powiedziec, ze mi sie Wasz blog troche podoba i troche nie podoba. podoba mi sie to, ze tak wszystko precyzyjnie Aniu opisujesz i np. wiem ile kosztuje masaz, dla prownania :-) A nie podoba mi się to, ze .............mnie tam nie ma!!! :-)
A spotkaliście jakiegoś kangura?
Milo mi bylo Was popodgladac :-)
PZDR!!!
 
anki
anki - 2009-03-05 22:42
Kurcze, wcale,ale to wcale nie zazdroscimy Wam tej Australii:))))))))
Niesamowita pogoda i widoczki, a i piwko zawsze sie gdzies po drodze znajdzie:)))
 
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 121 wpisów121 41 komentarzy41 791 zdjęć791 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
20.04.2013 - 20.04.2013
 
 
09.08.2012 - 13.08.2012
 
 
14.07.2011 - 20.07.2011