Możliwość komentowania została wyłączona przez użytkownika

Powrót
Geoblog.pl    AniaiArek    Podróże    Dookoła świata    Dzien swistaka
Zwiń mapę
2009
26
mar

Dzien swistaka

 
Stany Zjednoczone
Stany Zjednoczone, Los Angeles
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 31749 km
 
Dzien, w ktorym odbylismy pierwsza podroz w czasie (i przestrzeni). Nasz samolot wystartowal z Brisbane o 11 rano, po czym okolo 17, gdzies nad Pacyfikiem, przekroczylismy linie zmiany daty i cofnelismy sie do dnia poprzedniego. W Los Angeles wyladowalismy o 7 rano - 4 godziny wczesniej, niz wystartowalismy. Ha kto mowi ze podroz w czasie jest niemozliwa!!
Przez caly lot nie udalo nam sie zmruzyc oka - komfort siedzenia w klasie ekonomicznej dorownuje jezdzie autokarem do Anglii, do tego musielismy pomagac siedzacej obok siwej babci z Kanady, ktora pamietala pewnie czasy, kiedy latalo sie dwuplatowcami w szalikach i goglach, wiec wlaczenie albo zatrzymanie filmu przerastalo jej mozliwosci. do toalety nie moglismy chodzic za czesto, bo musielismy prosic babcie o wstawanie i balismy sie, ze nie bedzie mogla sie zlozyc z powrotem. zarty zartami, ale bylismy pelni podziwu, ze w wieku 80 lat chce jej sie smigac przez Pacyfik.
obrotna Meksykanka w Hertzu namawiala nas na wziecie Toyoty Prius albo jeepa Grand Cherokee za doplata 5$ dziennie i nie mogla zrozumiec, dlaczego wolimy sredniej wielkosci hybryde spalajaca 4 l od wielkiej terenowki lykajacej 16 litrow na 100.
no ale jak juz zauwazylismy, wszystko w tym kraju jest zgodne z cytatem z "Kochaj albo rzuc": u nas wszystko w Ameryce najwieksze, najlepsze. samochody rodzinne wielkosci autobusow i mala kawa jak kubel na smieci. jak autostrada, to ma 6 pasow i wszyscy na niej jada 150km/h, probujac cie staranowac. warszawscy kierowcy przy amerykanskich to wzor kultury i rozwagi.
z wielkim trudem wydostalismy sie z miasta i udalismy sie na pierwszy amerykanski posilek w "California Burgers". porcje takie, ze zatkalismy sie po samo gardlo i jeszcze zostalo. potem udalo nam sie uciac popoludniowa drzemke w motelu- hurra, tym razem jet lag nas ominal!
wieczorkiem udalismy sie do supermarketu o oryginalnej nazwie "Price Rite", ktory skierowuje swoja oferte do Latynosow, a moze po prostu Latynosi stanowia w tej okolicy wiekszosc. faktem jest, ze przez caly dzien obslugiwali nas wylacznie Meksykanie lub czarnoskorzy, poczawszy od Mendozy, ktora wbila nam wizy, do Rosy, ktora sprzedala nam bulki. w supermarkecie na tortilli nawet nie bylo napisow po angielsku, a w tle caly czas leciala wesola meksykanska muzyczka (ludzie troche sie gapili, jak sobie podrygiwalismy przy polkach - ja szczegolnie mam slabosc do takiej muzyki). w tv polowa kanalow jest hiszpanskojezyczna - szkoda, ze skonczylam kurs po jednym semestrze, pewnie hiszpanski przydalby sie bardziej niz angielski!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Możliwość dodawania komentarzy do tej podróży została wyłączona przez właściciela profilu
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 121 wpisów121 41 komentarzy41 791 zdjęć791 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
20.04.2013 - 20.04.2013
 
 
09.08.2012 - 13.08.2012
 
 
14.07.2011 - 20.07.2011