Przyzwyczajeni do szkockich temperatur, osiągających latem w porywach 20 stopni :), zalewaliśmy się potem cały dzień. Po obejrzeniu każdej z atrakcji próbowaliśmy namierzyć jakąkolwiek budkę z napojami lub przynajmniej Araba z kubełkiem, w którym trzymał w lodzie puszki Fanty. W okolicach Łuku Triumfalnego zapłaciliśmy bez mrugnięcia okiem 8 euro za chłodne piwo, po czym utknęliśmy na dłużej, nie mogąc się zdobyć na opuszczenie klimatyzowanej knajpy. Jak paryżanie na codzień to wytrzymują, nie wiem.