Geoblog.pl    AniaiArek    Podróże    Wisła    W Polsce leje, więc uciekamy na Słowację
Zwiń mapę
2011
20
lip

W Polsce leje, więc uciekamy na Słowację

 
Słowacja
Słowacja, Žilina
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 565 km
 
Od poprzedniego wieczoru strasznie lało i grzmiało, więc postanowiliśmy poszukać słońca na Słowacji. Ten piękny kraj darzymy wielkim sentymentem z powodu wielu udanych wycieczek w góry, podczas których wypijalismy hektolitry wybornego taniego piwa i rąbaliśmy bryndzowe haluszki, smazony syr i tym podobne specjały. Oczywiście po drodze zdobywaliśmy też słowackie szczyty. No i język slowacki - muzyka dla moich uszu... divadlo, zmarzlina, snehova sprava, pozor!, zakaz fajczenia, denne menu...Poza tym wszyscy Słowacy, których poznaliśmy na Wyspach, byli bardzo fajnymi ludźmi.
Ruszyliśmy na Istebną, przecięliśmy kawałek Czech i po godzinie jazdy piękną szosą (wszędzie poza Polską mają piękne szosy) dotarliśmy do Ziliny. Te piękne miasto odwiedziliśmy w 2003 roku w drodze do Małej Fatry. Ach, piwo w gospodzie po 15 koron.. (1zł50gr). To se ne vrati. Teraz trzeba wyskakiwać ze wspólnej waluty. Pierwsze kroki skierowalismy oczywiście do jadłodajni i melduję, że teraz płaci się 1.20 euro. Niestety, tylko Ewa mogła delektować się smakiem słowackiej ambrozji - reszta - kierowcy i młode matki - musiała zadowolić sie 'nealkoholową' podróbką. Do czego to doszło...Za suty obiadek (sliepacza poliewka, kuracza piers, tvarohowy pohar a pivo) trzeba zapłacić około 6 euro czyli jakieś 24 złote, co wcale nie jest wygórowaną ceną w porównaniu z knajpami w Polsce. Brak menu po polsku czy angielsku zmusił mnie do odświeżenia słowackich słówek (uhorek, czerstwa zieleninka, hranolki..), a potem do twórczej rozmowy z kelnerką.
Pospacerowaliśmy po pięknie odmalowanym Marianskim nameste, a potem podziwialiśmy panoramę głównego placu starówki z wysokich schodów pod kosciołem. Niestety, urbanista musiał wziąć w łapę i z jednej strony zabytkowego placu postawiono Tesco. W 2003 roku obok supermarketu stał też pomnik 'ojca narodu' (zapewne miał pilnować, żeby nie kradli wózków sklepowych), ale teraz chyba przestawili go w godniejsze miejsce. Potem poszliśmy na kawę. Facet stojący przede mną zamówił piwo, a kiedy ja kończyłam zamawiać (jakies 30 sekund póżniej), oddał pustą szklankę. Sprzedawca zapytał usłużnie: Jeszcze jedno?
Po nasyceniu się słowackimi klimatami ruszyliśmy do domu przez Zwardoń. Na granicy zaczyna się piękna ekspresowa, więc nie byliśmy pewni, czy to na pewno nasz rodzinny kraj. Wracaliśmy przez malowniczy Koniaków, niestety było już za późno na zakup słynnych koronkowych stringów. Za to odpoczęliśmy chwilkę przy klimatycznej drewnianej karczmie Ochodzita, z której tarasu roztacza się przepiękny, rozległy widok na okoliczne góry i doliny. Wbrew pozorom tak usytuowany lokal to rzadkość.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
! Komentarze moga dodawać tylko zarejestrowani użytkownicy
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 121 wpisów121 41 komentarzy41 791 zdjęć791 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
20.04.2013 - 20.04.2013
 
 
09.08.2012 - 13.08.2012
 
 
14.07.2011 - 20.07.2011