W kolorowych ulotkach, ktore wzielismy z recepcji, pisza, ze nad Lake Tahoe slonce swieci przez 300 dni w roku. To my mielilsmy niezlego pecha, bo trafilismy na opady sniegu z deszczem we mgle ;-) Amerykanskim zwyczajem, powinnismy pozwac autorow tych publikacji. Turysci tez chyba juz pouciekali, dzieki czemu nie musielismy czekac w kolejce w Old Time Photos, za to bawilismy sie swietnie, pozujac do zdjec 'z saloonu'. Arek przebral sie za koniokrada, a ja za dame lekkich obyczajow (komentujac nasze zdjecie, ktos uzyl innego okreslenia, ktorego tu nie przytocze). salon fotograficzny ma tak fajny klimat, ze latwo dac sie poniesc fantazji - jedna z fotek na scianie upamietniala nawet pania w wieku mojej babci upozowana na ladacznice.
marna pogoda skutecznie przekreslila plany wjazdu gondola na szczyt, tudziez szusowania w dol zbocza. zreszta musielibymy chyba wygrac w totka, zeby skorzystac z oferty tamtejszego kurortu - 2-godzinna wycieczka skuterem 2-osobowym snieznym kosztuje minimum 160 dolarow... nawet powolywanie sie na Ewe, ktora brylowala w tymze miejscu przez 10 miesiecy, pewnie nie daloby efektu ;-)
wobec tego efektywnie regenerowalismy sie w zaciszu naszego pokoju. w tv pokazywali, co sie dzieje, jak sie zezlosci grzechotnika (bohater reportazu probowal nim wymachiwac). wystarczy, zeby skutecznie odstraszyc od wlazenia w krzaki na pustyni. a juz myslelismy, ze po Australii nic nas nie ruszy.
weather around Lake Tahoe is so crap that the only fun we can get is visiting Old Time Photos (we had good time indeed), skiing and snowmobiling is too expensive anyway